TRZECIA FALA: "GRA" NATURALNA

Bycie sobą i stan przepływu.

męska gra

I

ETAPY ROZWOJU I TRENDY W "GRZE"

Artykuł jaki zacząłeś czytać jest częścią artykułu o etapach rozwoju i trendach w grze. Postanowiłem podzielić artykuł na mniejsze części, aby był mniej obszerny i łatwiej się go czytało. Jeśli chcesz powrócić do głównego artykułu to kliknij – TUTAJ.

W artykule jaki obecnie czytasz piszę o trzeciej fali “Gry” oraz tym, jakie są jej plusy i minusy.

SEKRETY ODTAJNIONE

Trzecia fala gry zaczęła raczkować gdy opublikowana została książka „Gra” Neila Straussa.

Mainstream dowiedział się o rozmaitych tekstach i rutynach co doprowadziło do sytuacji, w której wielu mężczyzn bezmyślnie powtarzało te same wyuczone teksty i rutyny co z kolei doprowadziło do sytuacji, w której kobiety były bombardowane tym samym z ust różnych mężczyzn.

Wielu trenerów relacji damsko męskich zaczęło dochodzić do wniosku, że muszą zrezygnować z bazowania na wyuczonych tekstach i rutynach i obrać nową ścieżkę.

W Polsce nie borykaliśmy się specjalnie z problemem z jakim borykali się trenerzy zza oceanu, ale wraz z Rafałem (Solidem) czuliśmy, że gra oparta na wyuczonych tekstach i rutynach, to coś zbyt karkołomnego, ale jednocześnie uważaliśmy, że koncepcja tak zwanej „gry naturalnej” jest naciągana, bo zawsze w grę wchodzi jakiś proces nauki, jakiś proces usprawniania czegoś. Pytanie tylko w którą stronę ten proces będzie zmierzał. Stworzyliśmy wtedy sztandarowy kurs – SNU.

Ten kurs wyznaczył kierunek dla wielu trenerów relacji damsko męskich w Polsce, którzy oczywiście nie przyznawali się do tego, że nasz kurs przerobili. Na swoich stronach internetowych umieszczali jednak artykuły, które były „inspirowane” tym o czym wraz z Rafałem uczyliśmy w SNU.

Niektórzy z trenerów w Polsce uznali, że sednem ich filozofii będzie uczenie innych bycia „naturalnym samcem alfa” lub „podążanie za instynktem” oraz wyśmiewanie bazowania na strukturze, wyuczonych wzorcach i gambitach.

Gdy tworzyliśmy SNU, to naszym celem nie było polaryzowanie rynku i sugerowanie, że „Bycie Naturalnym” jest tym wszystkim co najlepsze. Wyraźni zwracaliśmy uwagę na to, że mężczyźni stają się „naturalnie” dobrzy w relacjach z kobietami na skutek często utajonego procesu uczenia się i że można przejąć kontrolę nad tym procesem i nauczyć się określonych umiejętności, które w końcu staną się naturalnym zestawem umiejętności. Nieświadomie inicjowaliśmy w Polsce czwartą falę z pominięciem samej w sobie fali trzeciej, ale w pewnym momencie zdecydowaliśmy, że skupimy się na rozwiązaniach, które mają związek wyłącznie z falą trzecią.

I w tym miejscu wróćmy do trenerów zza oceanu.

Trzecia fala gry pojawiła się w USA nie tylko ze względu na to, że undergroundowa społeczność Artystów Sztuk Venus przeniknęła do mainstreamu za pośrednictwem książki „gra” Neila Straussa i nagle wielu mężczyzn powtarzało te same teksty. Trzecia fala gry powstała także ze względów marketingowych.

Przedstawiciele prężnie rozrastającej się wtedy firmy RSD, doszli do wniosku, że ludzie nie chcą słuchać o uczeniu się skryptów i wzorców na pamięć tylko chcą słyszeć o naturalności, byciu sobą w interakcjach z kobietami i uzyskiwaniu dzięki temu pożądanych rezultatów. Chcieli więc sprzedawać idee, które były akceptowalne, czy politycznie poprawne i dotrą do jak największej ilości mężczyzn z głównego nurtu. Wiedzieli także o tym, że wielu z mężczyzn, którzy uczyli się tekstów i rutyn miało poczucie, że oszukują siebie samych i kobiety, nie są sobą i zapragnęli dać im inne rozwiązanie.

Zaczęto więc sprzedawać ideę, że możesz być absolutnie sobą i odnosić sukcesy w relacjach z kobietami. Brzmiało to niezwykle atrakcyjnie dla wielu mężczyzn, ale generowało kolejne problemy zamiast rozwiązywać problemy, które zrodziła druga fala.

Największe problemy czekały na nieświadomych mężczyzn, którzy wkroczyli do „gry”, gdy trendem były treści związane z trzecią falą. Szczerze współczuje tym mężczyznom, bo ich proces przemiany znacząco się wydłużył, a niektórzy wcale tego procesu nie przeszli. Chodzi o to, że trzecia fala odarła interakcje z kobietami z jakiejkolwiek struktury, jakiegokolwiek planu działania co skutkowało tym, że mężczyźni byli sobą, mówili co im ślina na język przyniesie, ale kompletnie nie wiedzieli jak prowadzić interakcję z kobietą i jak eskalować (werbalnie, dotyk i logistykę), aby finalnie przejść z kobietą do intymności.

U mężczyzn generowana była taka sama potrzeba jaka jest generowana w ludziach uczestniczących w szkoleniach motywacyjnych. Mam tutaj na myśli to, że ludzie na szkoleniu motywacyjnym doświadczają ultra pozytywnych stanów, które napędzają ich do działania, ale po szkoleniu motywacja spada i czują oni potrzebę, że muszą jechać na kolejne szkolenie motywacyjne aby naładować baterie.

Trzecia fala była jednak pewnym nowym spojrzeniem na temat nawiązywania relacji dla mężczyzn, którzy już od jakiegoś czasu byli w „grze” i dalej chcieli się w niej rozwijać. Tym mężczyznom nie groziły pułapki w jakie wpadali mężczyźni, którzy wcześniej nie uczyli się „gry” i weszli w temat dopiero, gdy na rynku dominowała trzecia fala.

Do takich osób zaliczaliśmy się my, czyli założyciele WL. Jednak jako osoby, które znały dokładnie kulisy powstania RSD mieliśmy mieszane uczucia co do uczenia się od chłopaków z RSD.

Dla tych którzy nie wiedzą, założyciele RSD, czyli tak zwany Papa i Tyler, to byli uczniowie Mysterego, który w czasie gdy był ich mentorem prowadził swoją firmę, która nosiła nazwę – Social Dynamics (Dynamiki Społeczne). Tyler i Papa uznali, że zaczną uczyć niemalże tego samego co Mystery, ale nazwą swoją firmę Real Social Dynamics (Prawdziwe Dynamiki Społeczne). Ich zagranie było więc nieuczciwe względem mentora, któremu zawdzięczali swoje sukcesy i wiele osób ze środowiska do dzisiaj im tego nie zapomniało.

Mimo swoich ambiwalentnych uczuć uznaliśmy, że warto schować swoje uprzedzenia do kieszeni i sprawdzić czy chłopaki z RSD coś w sobie zmienili i mają dla nas coś ciekawego do zaoferowania. Wybraliśmy się więc na szkolenia do nich.

Poniżej pamiątkowe zdjęcia.

Zdjęcie po lewej – od lewej – Ja, Jeffy (Trener RSD). Po prawej – od lewej – Jullien (Trener RSD, który w moim przekonaniu w dużym stopniu przyczynił się do rozpadu RSD), Ja.

Jak zawsze wyciągnęliśmy dla siebie coś ze szkoleń, ale także widzieliśmy z jakimi problemami borykali się kursanci, którzy nie mieli zielonego pojęcia o poprzednich falach gry i dołączyli do społeczności mężczyzn interesujących się sferą relacji damsko męskich w momencie, w którym dominował trend na „grę naturalną”.

Patrząc na to wszystko z perspektywy uważam, że RSD robiło jednocześnie zarówno wiele dobrego (zwłaszcza dla osób, które były już w „grze” i osób, które wiedziały na jakich fundamentach RSD powstało) jak i wiele złego (zwłaszcza dla osób, które zaczęły uczyć się „gry” w momencie, w którym dominował trend na bycie „naturalnym”.).

Przyjrzyjmy się teraz kilku fundamentalnym założeniom na jakich oparła się trzecia fala. Zanim jednak to zrobimy, to wpierw chcę coś oświadczyć.

OŚWIADCZENIE

Drogi czytelniku, jeśli nie lubisz czytać słów krytyki, to proszę Cię o to, abyś bardzo zdystansował się do tego co przeczytasz poniżej. To co piszę poniżej, piszę w mniejszym stopniu z perspektywy trenera, a w większym stopniu z perspektywy ucznia (bo ciągle się rozwijam i ciągle się także czegoś uczę), który z tyłu głowy ma swoje doświadczenia, swoją wiedzę i umiejętności i w oparciu o nie zbudowane standardy. Tak więc z perspektywy mojej wiedzy, moich umiejętności, doświadczeń i standardów jakimi się kieruję oceniam innych trenerów.

Innymi słowy w oparciu o moje standardy oceniam, czy Ja – PODKREŚLAMJA, dobrze bym zrobił, gdybym uczył się od osób, o których będę pisał. To co uważam, że jest dobre dla mnie niekoniecznie musi być dobre dla Ciebie. Miej to proszę na uwadze jeśli zechcesz błędnie uznać, że to co robię jest po prostu krytyką, której celem jest deprecjonowanie wartości innych trenerów.

Chciałbym tutaj zacytować i zidentyfikować się ze słowami Isaaca Newtona. Te słowa to:

„Jeśli widziałem dalej niż inni ludzie, to dlatego, że stałem na ramionach gigantów.”

ZAŁOŻENIA NA JAKICH OPARŁA SIĘ TRZECIA FALA "GRY"

Przejdźmy już do założeń na jakich oparła się trzecia fala.

Założenie numer 1: Oprzyj swoje poczucie uprawnienia na kryteriach bazujących na Twojej unikalnej osobowości i byciu sobą.

Poczucie uprawnienia to poczucie zasługiwania na coś, a kryteria poczucia uprawnienia określają co musi zostać spełnione, abyś poczuł, że na coś zasługujesz, że coś jest w zasięgu Twoich możliwości.

W interesującym nas kontekście ważne jest dla nas poczucie uprawnienia do relacji z atrakcyjną kobietą oraz kryteria dla tego poczucia uprawnienia.

Tyler (współzałożyciel RSD) sugerował, aby oprzeć swoje poczucie uprawnienia do relacji z atrakcyjnymi kobietami nie na pieniądzach, nie na statusie i karierze tylko na własnej osobowości i byciu sobą. Nie podał jednak klarownego procesu, który prowadzi w stronę osiągnięcia poczucia uprawnienia bazującego na własnej osobowości i byciu sobą. Jego rady sprowadzały się do słów w stylu;

„To musi po prostu zaskoczyć.”

Dodatkowo osoby bardziej świadome tematu zdawały sobie sprawę, że Tyler ma ogromne zaplecze finansowe (jest multimilionerem, który dorobił się na szkoleniach, które opierały się na uczeniu dynamik towarzyskich i wyuczonych rutyn), na którym może budować swoje poczucie uprawnienia, a sugerowanie, że jego poczucie uprawnienia bazuje na jego osobowości i byciu sobą jest naciągane.

Dodatkowo Tyler twierdził, że poczucie uprawnienia jest samospełniającą się przepowiednią sugerując, że dostaniesz takie rezultaty jaki myślisz, że dostaniesz. Jeśli więc wierzysz, że relacja intymna z daną kobietą jest w kręgu Twoich możliwości, to uda Ci się zbudować relację z tą właśnie kobietą.

W grę wchodzi nam tutaj błąd poznawczy, czyli błąd konfirmacji.

Jest oczywiście doza prawdy w tym, że jeśli wierzysz w to, że relacja intymna z daną kobietą jest w kręgu Twoich możliwości, to zwiększasz szanse na uzyskanie pożądanego rezultatu. Nie jest to jednak złota reguła, która działa w każdym kontekście.

Tutaj przykład obrazujący kobietę, która cechowała się wysokim poczuciem uprawnienia i wiarą w to, że każdy mężczyzna chce się z nią całować, a i tak rzeczywistość nie potwierdziła jej przekonań.

Kliknij w zdjęcie poniżej.

Tak więc wiara w coś wcale nie musi zaklinać rzeczywistości, a tylko czynić człowieka odklejonym od realiów jakie go otaczają. Nie ważne także jest to na czym poczucie uprawnienia będzie bazować, bo wcale nie musi stać się ono samospełniającą przepowiednią.

I teraz przechodzimy do drugiego założenia na jakim oparła się trzecia fala.

Założenie numer 2: Wprowadź się w stan przepływu i pędu towarzyskiego, bo to te stany sprawiają, że nie przejmujesz się opinią innych i prowadzą do kreatywności, która skutkuje podejmowaniem działań, które prowadzą do uzyskiwania pożądanych rezultatów w interakcjach z kobietami.

W tym założeniu jest i prawda i kłamstwo. Niestety wielu mężczyzn (Zwłaszcza Ci, którzy weszli w temat relacji damsko męskich gdy dominował trend „gry naturalnej”) bezmyślnie traktowali owe założenie jak wykutą w kamieniu prawdę, zamiast po prostu testować to założenie w praktyce.

Brutalna prawda jest taka, że w stanie przepływu nie masz dostępu do jakiegoś niezwykłego zasobu ultra naturalności i nie stajesz się niezwykle kompetentny.

Prawda jest taka, że w stanie przepływu będziesz bardziej ludzki, będziesz mniej związany lękiem i tym samym będziesz prezentował się jako bardziej wyluzowany, bardziej naturalny, bardziej autentyczny, bardziej pozytywny i będziesz… swobodniej robił, to czego się do tej pory nauczyłeś i jednocześnie będą mniej dotykać Cię niepożądane rezultaty.

Sam w sobie stan przepływu nie daje Ci jednak kompetencji tylko daje Ci swobodny dostęp do zasobów jakie już wybudowałeś (Dlatego trenerzy, którzy przeszli z drugiej fali na trzecią mieli znacznie łatwiej), daje Ci większą swobodę i nieskrępowanie w wyrażaniu osobowości jaką zbudowałeś oraz sprawia, że jesteś bardziej skupiony na bieżącej chwili i reagujesz na rozmaite reakcje kobiet bez brania do siebie tych reakcji, które są przez Ciebie niepożądane.

Nie zmienia to jednak faktu, że możesz źle reagować na niepożądane jak i pożądane reakcje i w konsekwencji doprowadzisz do sytuacji, w której kobietę będzie od Ciebie odpychać, ale NIE BĘDZIESZ SIĘ TYM PRZEJMOWAŁ, bo masz poczucie, że jesteś cool i wszystko jest spoko.

Doświadczanie stanu przepływu możemy porównać do kuli śnieżnej, która toczy się w dół góry i już nabrała rozpędu. Nic małego nie zatrzyma już tej kuli, czyli jakieś niezagrażające życiu negatywne reakcje ze strony kobiety i generalnie ludzi Cię nie zatrzymują i nie wybijają z pozytywnego stanu.

Podkreślam jednak, że nie zmienia to faktu, że jeśli jesteś niekompetentny, to w stanie przepływu będziesz po prostu bardziej swobodnie robił, to co nie działa, ale jest większa szansa na to, że nie będziesz przejmował się wynikami, bo będziesz miał poczucie, że właśnie trwa wspaniała impreza, której jesteś królem i liczy się dobra zabawa.

Oczywiście samo w sobie kierowanie się taką postawą i podejmowanie spójnych z nią działań może doprowadzić Cię do znacznie lepszych rezultatów niż te rezultaty jakie uzyskują ludzie, którzy nie są w stanie przepływu tylko są w stanie nadmiernej analizy, matematycznego kalkulowania jak się zachowywać i opierania swoich interakcji na bezmyślnych nawykach.

Tak więc jest tutaj bardzo pozytywna strona medalu. Kolejnym bardzo pozytywnym aspektem podejścia bazującego na byciu „naturalnym” i budowaniu swojego stanu jest to, że mężczyźni, którzy podążają tą ścieżką czują się bardziej spójni i gdy udaje im się uzyskiwać pożądane wyniki, to często mają tendencję budować w sobie poczucie pewności, a nie poczucie, że ich wyniki bazują na jakichś wyuczonych tekstach lub technikach.

I teraz kilka słów o polskich trenerach, których przyszło mi poznać, którzy bezmyślnie próbowali kopiować chłopaków z RSD.

Na jednym z nagranych warsztatów trener demonstrował co to oznacza być sobą i mieć w poważaniu co pomyślą inni. Usiadł na środku chodnika, potem się położył i przekonywał, że jest to wyrazem tego, że może robić co tylko zechce, że nie obchodzi go opinia innych ludzi i trzeba tak właśnie żyć.

Uważam, że jest różnica między byciem wolnym od paraliżującego swobodne wyrażanie własnej osobowości lęku przed opinią innych, a kompletnym nieliczeniem się z opinią innych ludzi. Jeśli dążysz do demonstrowania, że nie liczysz się kompletnie z opiniami innych ludzi na Twój temat, to możesz podjąć takie działania, które zaważą na Twojej przyszłej karierze. Jeśli Twoja kariera ma związek z uczeniem ludzi wychodzenia ze strefy komfortu i swoich „pudełek”, to prezentowanie światu tego, że robisz dziwne rzeczy publicznie może sprawić, że dużo zyskasz w oczach swoich potencjalnych klientów. Jeśli jednak jesteś dla przykładu prawnikiem, to pewne działania mogą narazić Twoją przyszłą karierę, a nawet wręcz ją zakończyć.

Podam Ci tutaj jeszcze przykład trenera, który obrał bardzo złą ścieżkę swojej kariery jako trenera. Uznał on, że będzie stosował kontrowersyjne i przemocowe metody wprowadzania zmian u swoich podopiecznych, co postawiło go w ogniu ogromnej krytyki ze strony mainstreamu i zakończyło jego karierę.

Trener o jakim tutaj mowa namawiał swoich podopiecznych do tego, aby bili się po twarzy i pokochali ból. Nagranie z jego szkolenia rozeszło się po internecie i wybuchła gorąca dyskusja na temat metod zmiany, jaki owy trener uskutecznia. Presja była taka duża, że finalnie trener zrezygnował ze swojej działalności.

Potrafię zrozumieć ideę i generalnie niewidoczne dla przeciętnego zwolennika mainstreamu intencje jakimi kierował się opisywany tutaj trener. Potrafię zrozumieć, że chciał on dać znać swoim podopiecznym, że muszą przygotować się na pot, ból i łzy, muszą się utwardzić, bo w realnym świecie kobiety będą ich odrzucać.

Rozumiem, że chciał on wybudować w swoich podopiecznych antykruchość. Niestety moje osobiste doświadczenia trenerskie pokazują, że taka najkrótsza droga do celu, która wiedzie poprzez leczenie tym co chorobę wywołuje i wejście na ścieżkę absolutnej, bezlitosnej szczerości i bezlitosnego utwardzania podopiecznych kończy się atakiem kruchych mężczyzn, którzy mają nierealistyczne przekonania, które rozsiewają po świecie oraz kierują się złudnymi oczekiwaniami, że atrakcyjne kobiety niczym nadopiekuńcze mamy lub empatyczne psychoterapeutki okażą im bezwarunkową miłość i dodatkowo czując do nich wszechogarniające pożądanie, zaakceptują to, że antykruchość nie jest ich cechą. Życie pokazało mi, że podejście bazujące na bezwzględnym popychaniu podopiecznych w stronę stania się silnymi, częściej niż rzadziej jest opłakane w skutkach, bo wielu mężczyzn w trakcie tego procesu zamiast się utwardzać jak żelazo, to topnieje jak wosk.

W tym miejscu przechodzimy do kolejnego założenia na jakim oparła się trzecia fala.

Założenie numer 3: Oprzyj swoje interakcje z kobietami na swobodnych skojarzeniach..

Chodzi tutaj o to, że można zrezygnować z jakiegokolwiek planu działania, jakiegokolwiek schematu, jakichkolwiek wzorców i oprzeć cały proces nawiązywania z kobietą relacji intymnej na swobodnych skojarzeniach, czyli na zbudowaniu interakcji bazując na rozmowie, która rozwija się spontanicznie w oparciu o to co dzieje się dokoła Ciebie, w oparciu o to z czym Ci się kojarzą reakcje kobiety itd.

I faktycznie jest to prawda, ale tylko w odniesieniu do tych mężczyzn, którzy posiadają doświadczenia i niekoniecznie świadomą wiedzę na temat tego jakie są „kroki taneczne” i jak prowadzić swoją partnerkę. Mężczyźni bez doświadczeń i bez „mapy drogowej” raczej nie dojadą w to miejsce, w które by chcieli.

Wyobraź sobie, że uczysz kogoś wystąpień publicznych i każesz mu wystąpić przed publiką bez jakiegokolwiek planu, tematu do rozmowy i przygotowania. Po prostu ma wejść na scenę i mówić do ludzi przez piętnaście minut. Jest spora szansa, że taki człowiek nawet jeśli zacznie coś mówić, to po chwili nie będzie wiedział co dalej ma czynić. Jeśli nawet uda mu się mówić przez piętnaście minut, to jest niewielka szansa na to, że uda mu się utrzymać uwagę słuchaczy i sprawić, że uznają oni, że dobrze zagospodarowali swoim czasem, poświęcając go na wysłuchanie tego co zostało im powiedziane.

Przyglądając się całościowo trzeciej fali mogę powiedzieć, że z biznesowego punktu widzenia wprowadzanie założeń na jakich oparła się trzecia fala było majstersztykiem, bowiem oceniając działania ludzi jako grupy okazuje się często, że myślenie grupowe jest mniej rozgarnięte, bardziej skażone magicznym myśleniem niż myślenie jednostki. Innymi słowy jednostka może być bardzo inteligentna, ale wyselekcjonowanie inteligentnych osób, stworzenie z nich grupy która myśli rozważnie i reaguje na mądre przekazy jest niezwykle trudno. Zwykle na jedną osobę inteligentną w grupie przypadnie kilka mało inteligentnych.

Chcę przez to powiedzieć, że większą ilość ludzi można przekonać do rozwiązań, które bazują na magicznym myśleniu i ezoterycznym pierdololo, bo ludzka inteligencja jako grupy nie równa w górę, a nawet jeśli wyłoni się w grupie inteligent, który nakłaniać będzie do bardziej racjonalnego myślenia, to często zostanie zepchnięty na margines przez większość. Lepiej jest więc kierować przekaz, który współgra ze sposobem myślenia i oczekiwaniami grup niż tworzyć przekaz, który będzie dotykał myślenia jednostki, ale będzie trudny do zaakceptowania przez grupowe myślenie. Na dodatek warto dodać, że w każdym z nas jest jakby zakorzenione takie ułomne grupowe myślenie, które opiera się na chęci bycia częścią grupy, lęku przed byciem wykluczonym i lęku przed tym co inni pomyślą. Trudno jest się od tego całkowicie uwolnić, a być może nawet i nie jest to możliwe na dłuższą metę.

Jeśli chodzi o sam w sobie rozwój osobisty, to trzecia fala sprawiła, że dla wielu osób dołączanie do gry i rozwijanie gry stało się po prostu większą frajdą, bo nie było mowy o technicznym podejściu do tematu, uczeniu się czegoś na pamięć i mierzeniu sukcesów.

Chodziło po prostu o bycie sobą, budowanie stanu przepływu i swobodne rozmawianie z kobietami, co w domyśle miało prowadzić do nawiązania relacji intymnej, ale często prowadziło jednak donikąd.

PROBLEMY, KTÓRE ZRODZIŁATRZECIA FALA "GRY"

Kończąc temat trzeciej fali podsumujmy sobie problemy jakie zrodziła ta fala. Do tych problemów możemy zaliczyć między innymi:

  1. Problem z magicznym myśleniem i zakładaniem, że poczucie uprawnienia jest samospełniającą się przepowiednią. Jeśli więc nie uzyskujesz pożądanych rezultatów, to oznacza, że tak naprawdę nie masz  poczucia uprawnienia i musisz skupić się na jego budowaniu, zamiast skupiać się na budowaniu określonych umiejętności interpersonalnych, które sprawią, że staniesz się kompetentny.
  1. Powrót do braku wiedzy na temat tego co mówić. Wielu mężczyzn nie potrafiło oprzeć swoich interakcji na swobodnych skojarzeniach i w pewnym momencie po prostu nie wiedzieli co dalej mówić.
  1. Problem z planem i posiadaniem mapy drogowej obrazującej to jak prowadzić interakcję i jak ją eskalować w stronę intymności. Nawet jeśli mężczyzna potrafił oprzeć swoje interakcje na swobodnych skojarzeniach, to często miał problem z ukierunkowywaniem interakcji w taki sposób, aby zmierzały one w stronę intymności, bo zwyczajnie w świecie nie znał etapów i faz procesu nawiązywania z kobietą relacji intymnej i tym samym nie miał planu działania. Problemem było tutaj w dużym stopniu też to, że swobodne skojarzenia były luźnymi i nieukierunkowanymi na konkretny rezultat skojarzeniami.
  1. Robienia głupich rzeczy, których celem jest wywołanie reakcji w kobiecie. Mężczyźni zaczęli pajacować twierdząc, że są spontaniczni i są sobą, aby uzyskiwać reakcje ze strony kobiet i nieświadomie zaczęło dochodzić u nich do wzmocnienia tych reakcji, które stawiają ich w roli kogoś kto poszukuje reakcji zamiast kogoś kto umiejętnie sprawia, że kobiety odpowiednio reagują. Dodatkowo zaczęli wierzyć, że podejście jakie przedstawiają jest właściwe i doświadczali dysonansu poznawczego, gdy inni mężczyźni wykazywali im, że ich podejście nie prowadzi do upragnionych rezultatów. Niestety okopywali się oni wtedy na swoim stanowisku wypaczając koncepcje „bycia nieprzywiązanym do wyniku”, aby usprawiedliwić uzyskiwanie niepożądanych wyników i dalej robić, to co robią.
  1. Wielu mężczyzn utknęło w przekonaniu, że najpierw muszą wejść w odpowiedni stan przepływu i pędu towarzyskiego zanim odezwą się do kobiety, która im się podoba. Im bardziej myśleli o konieczności wejścia w stan przepływu tym bardziej odsuwali się od naturalnego wchodzenia w ten stan.

I to wszystko prowadzi nas do czwartej fali, która wydaje się już prawie, że idealnym rozwiązaniem. Nadmienię, że na świecie jest tylko garstka ludzi, która ma pojęcie o tym czym tak naprawdę czwarta fala jest.

Pozdrawiam
Konrad (Adventurer)

Artykuły

Poprzedni:

DRUGA FALA:
"GRA" ZAPUSZKOWANA

ooo

Rutyny, schematy i wzorce.

DRUGA FALA:
"GRA" ZAPUSZKOWANA

ooo

Rutyny, schematy i wzorce.

CZYTAJ

Następny:

CZWARTA FALA:
"GRA" META - KREOWANIA

ooo

Schematy i naturalność

CZWARTA FALA:
"GRA" META - KREOWANIA

ooo

Schematy i naturalność

CZYTAJ

Jeśli chcesz powrócić do głównego artykułu, to kliknij przycisk poniżej.