STRATEGIA SZARAŃCZY

Czyli ciężkie czasy dla osób, które interesują się rozwojem osobistym

męska gra

I

TULIPANY, TULIPANY, ZWIĘDŁE TULIPANY

W poprzednim artykule pisałem o różnicy między przemocą i manipulacją, a perswazją i oddziaływaniem. Przedstawiłem sylwetkę pewnego oszusta matrymonialnego, który stosował manipulację i przemoc i niefortunnie został określony „uwodzicielem” mimo, że jego działania z prawidłowo rozumianym uwodzeniem nie mają nic wspólnego.

Jeśli nie czytałeś wcześniejszego artykułu, to kliknij TUTAJ i go przeczytaj, bo w tym artykule rozwinę temat manipulacji i przemocy i będę pisał o pułapkach i przeszkodach na jakie można natrafić w „rozwoju osobistym”.

ROZWÓJ OSOBISTY, CZYLI WŁAŚCIWIE CO?

Gdy zaczynałem swoją przygodę z „rozwojem osobistym”, to nie było jasno sprecyzowanej definicji czym ten rozwój jest i w zasadzie to do rozwoju osobistego można było przypiąć wszystko. Niektórzy ludzie twierdzili, że rozwój osobisty jest to rozwój zawodowy, inni, że rozwój duchowy, a w tym nauczenie się opuszczania swojego ciała we śnie i zwiedzanie innych wymiarów i wszechświatów. Jeszcze inni twierdzili, że rozwój osobisty sprowadza się do uczenia się posługiwania językiem i nabycia umiejętności konwersacyjnej hipnozy. Było więc wiele definicji, wiele punktów widzenia i każdy ciągnął w swoją stronę twierdząc, że ma receptę na „szczęście” i prawdziwe „oświecenie”.

Zanim pójdziemy dalej pozwól, że podam Ci ukutą przeze mnie definicję rozwoju osobistego.

Rozwój osobisty to rozwijanie się w tej sferze życia lub w tym obszarze życia, który jest dla Ciebie ważny i w którym chcesz doświadczać progresu. Rozwój osobisty prowadzi więc do osobistej skuteczności w określonym i wybranym przez siebie obszarze życia.

Dla jednej osoby będzie to rozwój zawodowy, czyli na przykład uczenie się nowych umiejętności twardych (takich jak taniec, sporty walki, zabiegi chirurgiczne, prowadzenie treningów personalnych, inwestowanie), a dla innych będzie to rozumiany indywidualnie rozwój duchowy. Dla jeszcze innych rozwój osobisty będzie dotyczyć umiejętności miękkich, czyli umiejętności związanych z komunikowaniem się z innymi, negocjowaniem, rozwiązywaniem sporów, przekonywaniem innych do swoich punktów widzenia (marketing i sprzedaż idei).

Rozwój osobisty może też oczywiście dotyczyć sfery relacji damsko męskich. Tutaj także możemy mówić o bardzo zindywidualizowanym podejściu. Jeden mężczyzna może chcieć się nauczyć całego procesu nawiązywania relacji intymnej z kobietą po to, aby uzyskać realny wybór i nie wchodzić w związek z pierwszą kobietą, która okaże mu seksualne zainteresowanie. Inny mężczyzna może chcieć się nauczyć rozwiązywać spory w relacji i sprawiać, że jego kobieta będzie bardziej zaangażowana w relację i będzie sama z siebie chciała zaspakajać jego pragnienia. Jeszcze inny mężczyzna będzie chciał odkryć co może zrobić aby kobieta, która od niego odeszła do niego wróciła albo będzie chciał odkryć jak skutecznie uporać się ze smutkiem po rozstaniu i wrócić na „rynek”.

Tak więc, rozwój osobisty dotyczy różnych obszarów, różnych zagadnień, ale co ważne tyczy się tych obszarów, tych tematów, tych zagadnień, które są ważne dla danej osoby. Nie mówimy więc o jakiejś jednej właściwej ścieżce rozwoju osobistego, która prowadzi do „Zbawienia” albo „Nirwany”.

W zasadzie to muszę przyznać, że uważam ludzi, którzy wmawiają innym, że jest jakaś jedna właściwa droga przeżywania życia i droga rozwoju osobistego, czy nawet duchowego, za ludzi z kompleksem władzy, a nawet sekciarzy, którzy mają ciągoty do prania mózgów.

Jeśli więc nie zamierzasz skakać ze spadochronem, to nie jest koniecznym, abyś aktywnie wychodził poza swoją strefę komfortu, która objawia się tym, że czujesz przeszywający lęk wysokości. Jeśli nie zamierzasz być maratończykiem, to nie musisz biegać codziennie po kilkanaście kilometrów. Jeśli nie chcesz swobodnie poznawać kobiety, to nie musisz nawiązywać rozmów z nieznajomymi kobietami.

Generalnie rzecz biorąc nie musisz poszerzać swojej strefy komfortu w tych obszarach, w których nie chcesz polepszać swoich wyników. Jeśli jednak chcesz w danej sferze, czy w danym obszarze życia zwiększać osobistą skuteczność, to koniecznym jest poszerzanie strefy komfortu, eksperymentowanie, wyciąganie wniosków i mierzenie wyników. Jeśli nie będziesz tego robił, to jest spora szansa na to, że będziesz stał w miejscu, albo progres jaki będziesz osiągał będzie niewielki, a nawet niemierzalny.

MOJE POCZĄTKI Z ROZWOJEM OSOBISTYM

Wróćmy teraz jeszcze na chwilę do moich początków.

Gdy zaczynałem swoją przygodę z rozwojem osobistym, to miałem w sobie ogromny głód wiedzy, głód zdobywania nowych umiejętności i otwartość do przyjmowania różnych punktów widzenia, różnych idei i różnych systemów filozoficznych, które będę sprawdzał. W moim podejściu był jednak pewien paradoks, bo z jednej strony miałem otwarty umysł, potrafiłem zawiesić mój system przekonań, moje obecne poglądy, a z drugiej strony pozostawałem sceptyczny, a nawet czasem bardzo nieufny.

Moja otwartość pozwalała mi na to, aby wniknąć całym sobą w coś czego się uczyłem, wyciągnąć z tego najwięcej jak się da, zintegrować ze sobą, to co najlepsze, a resztę odrzucić. Z drugiej strony mój sceptycyzm pozwalał mi weryfikować czy to czego się uczę przynosi mi jakieś korzyści lub w perspektywie długofalowej przyniesie mi korzyści oraz prowadził mnie także do „wyskakiwania z tonącej łodzi” i unikania błędu poznawczego jakim jest błąd polegający na byciu konsekwentnym tego w co się zaangażowałem.

Jak to się mówi;

„Tylko krowa zdania nie zmienia.”

 Jeśli odkryłem, że zaangażowałem się w uczenie czegoś co tak naprawdę nic mi nie da, to godziłem się z poniesionymi kosztami i zaprzestawałem dalszego inwestowania w coś co uznałem za nieowocne. Czasami także okazywało się, że uczenie się od kogoś dawało mi wgląd w jakiś konkretny obszar, a z drugiej strony zaciemniał inny obszar lub mogło prowadzić do złudnych nadziei i myślenia magicznego.

Pozwól, że opowiem Ci tutaj dwie historie, które dotyczą podjętego przeze mnie uczenia się pseudonaukowej (ale mimo to zawierającej w sobie pewną dozę wartości) metody jaką jest NLP, czyli  Neurolingwistyczne Programowanie, które w swojej pierwotnej postaci było kwintesencją tego co robiło trzech wybitnych terapeutów. Tymi wybitnymi terapeutami byli:

  1. Milton Erickson.
  2. Fritz Perls.
  3. Virginia Satir.

Pierwsze szkolenia z NLP w jakich uczestniczyłem były prowadzone przez nieżyjącego już trenera NLP. Mogę powiedzieć, że szkolenia u tego człowieka były bardzo rzeczowe i konkretne. Trener uczył konkretnych umiejętności i składał z pojedynczych puzzli całą układankę. Gdy wychodziłem ze szkoleń tego człowieka, to miałem poczucie, że zdobyłem wiedzę, poćwiczyłem pewne umiejętności i wiem co mam dalej praktykować.

Jako (wtedy jeszcze) studenta medycyny weterynaryjnej, jedyna kwestia jaka mierziła mnie w podejściu trenera, który mnie uczył sprowadzała się do jego przeceniania mocy oddziaływania języka na nasze ciała. Nauczyciel mówił o tym, że jak świadomość ludzi na temat tego jak działa język wzrośnie, to wtedy oskarży on tych ludzi, którzy nakazali pisać na paczkach papierosów, że palenie zwiększa ryzyko chorób serca, chorób płuc i chorób nowotworowych. Nauczyciel traktował takie napisy jako komendy hipnotyczne i uważał, że to one mają moc wywoływania objawów somatycznych i chorób.

Głęboko się z tym nie zgadzałem i uważałem, że trener jako nałogowy palacz papierosów nie radzi sobie z dysonansem poznawczym, bo zwyczajnie w świecie nie chce zrezygnować z palenia, które daje mu radość. Finalnie trener o jakim tutaj piszę zmarł na chorobę nowotworową, która oczywiście nie musiała mieć bezpośredniego związku z jego nałogowym paleniem, bo przecież niektórzy ludzie całe życie palą i nie chorują. Badania jednak wyraźnie pokazują, że palenie zwiększa ryzyko zachorowania na chorobę nowotworową. Nie ma tutaj co kopać się z koniem.

Dodatkowo dodam, że badania psychologów behawioralnych przyczyniły się do stworzenia bardzo solidnej teorii dotyczącej tego jak działa język, mówienie z sensem, rozumienie tego co inni do nas mówią oraz nasze sposoby myślenia i rozumowania. I generalnie rzecz ujmując pragnę nadmienić, że poznawanie psychologii behawioralnej uzmysłowiło mi jak niską wartość przy psychologii behawioralnej ma nienaukowe NLP.

Przejdźmy jednak jeszcze na chwilę do drugiego trenera NLP od którego uczyłem się tylko przez chwilę.

Trener o którym tutaj piszę w gronie osób, które go przejrzały jest nazywany My God (Mój Bóg). Ma to po części związek z jego narcystycznym zaburzeniem, ale powstanie wspomnianej ksywki ma swoją unikalną historię.

Zanim wyjaśnię skąd wzięła się ksywka tego trenera wspomnę tylko, że owy trener uczył się u zmarłego trenera, od którego i ja się uczyłem. My God, na pewnym nagranym i niedostępnym dla szerszego grona ludzi szkoleniu, zwraca się do uczącego go trenera NLP mówiąc:

„Trenerze mój Boże.”

Ten zwrot był humorystycznym przykładem zastosowania dwuznaczności językowej. Chodzi tutaj o to, że nie można jednoznacznie określić, czy chodzi tutaj o to, że My God zwraca się do trenera jak do Boga, czy chodzi o to, że zwraca się po prostu do trenera, a słowa „Mój Boże” odnoszą się do zupełnie czegoś innego, na przykład do emocji jakie czuje, bo ma wystąpić przed grupą ludzi i mówiąc „Mój Boże” daje innym znać, że jest to dla niego trudne.

Słowa „Mój Boże” zapoczątkowały ksywkę „My God”, bo okazało się, że trener o jakim tutaj piszę indoktrynował swoich uczniów do tego, aby traktowali go wręcz jak Boga. Na dodatek trener jakiego tutaj opisuję deprecjonował w dosyć subtelny sposób wartość takich osób jak Milton Erickson. Podkopywał też wartość trenera, od którego i ja i on się uczyliśmy.

Byłem łącznie na trzech szkoleniach u My God’a i po trzecim szkoleniu stwierdziłem, że odwracam się na pięcie, bo My God w przeciwieństwie do trenera od, którego wcześniej się uczyłem nie uczy specjalnie konkretnych umiejętności tylko opowiada różne historyjki, a tylko czasem podzieli się jakąś wiedzą i nauczy jakiejś konkretnej umiejętności. Gwoździem do trumny była bardzo ignorancka, czasem wulgarna i wywyższająca się postawa trenera. Dodatkowo krytykował on naukowe podejście, akademicką psychologię, lekceważył pytania swoich uczniów i głosił dziwnej treści poglądy w stylu;

„Polipy w jelitach możemy zlikwidować myślami”

Stwierdziłem więc, że warto się wycofać.

Na dodatek już wtedy zaczynałem odkrywać coraz więcej cennych informacji z psychologii behawioralnej i w końcu natrafiłem na Analizę Zachowania , która uzmysłowiła mi, że NLPerzy tworzą własne nazwy i opisy (czasami błędnie) zjawisk i metod zmiany, które odkryli między innymi psycholodzy behawioralni. Nawet sam rdzeń NLP, czyli tak zwane MODELOWANIE (uczenie się przez obserwację – warunkowanie zastępcze) zostało opisane przez psychologa Alberta Bandurę. Wolałem więc sięgnąć do źródeł.

Na dodatek interesowałem się przede wszystkim sferą relacji damsko męskich i zastanawiałem się jak rozmaite metody i umiejętności można odnieść do sfery relacji damsko męskich. Wtedy też postanowiłem uczyć się od różnych trenerów opisanych w książce „Gra” Neila Straussa. To była naprawdę dobra decyzja, a z racji tego, że już miałem zbudowane fundamenty odsiewania ziarna od plew, to wchodząc w środowisko tak zwanych Artystów Sztuk Wenus (Venusian Artist lub Pick-up Artist) nastawiłem się na wyciąganie wszystkiego tego co jest wartościowe i odrzucanie, że tak to nazwę „produktów ubocznych”. Początkowo nie udało mi się tego uczynić tak jak myślałem, że mi się uda, ale i tak nie było źle.

Napiszę o tym nieco więcej w kolejnym artykule.

ODSIEWANIE ZIARNA OD PLEW -
PRZESZŁOŚĆ A TERAŹNIEJSZOŚĆ

Gdy ja zaczynałem swoją przygodę z rozwojem osobistym, a w szczególności z rozwojem osobistym w sferze relacji damsko męskich, to na rynku nie dominowali specjaliści od marketingu. Byli też oczywiście wydmuszki, ale łatwiej niż dzisiaj było ich rozpoznać. Generalnie rzecz ujmując prym wiedli trenerzy, którzy zajmowali się konkretną dziedziną, w której się doskonalili. Uczestniczyli na przykład w rozmaitych zagranicznych szkoleniach, na których udoskonalali swoje umiejętności.

Ja obrałem taką samą ścieżkę.

Zdecydowałem więc, że najważniejsza jest dla mnie rzetelna wiedza i konkretne umiejętności w sferze relacji damsko męskich. Nie myślałem jak marketingowiec. Myślałem jak pasjonata, który początkowo niezamierzenie staje się profesjonalistą.

Od kiedy pamiętam, to zawsze stawiałem profesjonalizm i eksperckość ponad marketingiem. Interesowało mnie więc rozwijanie konkretnych umiejętności, zdobywanie konkretnej wiedzy, a dopiero potem zrodził się pomysł na podzielenie się swoją wiedzą i umiejętnościami, a do tego potrzebny był marketing, który wzbudzał we mnie ambiwalentne uczucia.

Marketing wzbudzał we mnie ambiwalentne uczucia, bo widziałem jak na rynku pojawiają się ludzie, którzy zapoczątkowali coś co nazywam strategią szarańczy.

Czym jest strategia szarańczy?

Strategia szarańczy polega na wkraczaniu specjalistów od marketingu i sprzedaży (a w dzisiejszych czasach także specjalistów od sztucznej inteligencji) do konkretnych obszarów rozwoju osobistego i eksploatowania danego obszaru do chwili, w której klienci zorientują się, że trener to żniwiarz marketingowiec i sprzedawca, który nie ma pojęcia o danym temacie i zamiast realnie dawać wartość i rozwiązywać problemy, wartość odbiera i problemy generuje. Gdy dany obszar zostanie wyeksploatowany, to żniwiarz marketingowiec i sprzedawca wybiera sobie nowy obszar rozwoju osobistego, który będzie kosił.

Tak więc specjaliści od marketingu i sprzedaży, którzy wkraczają w dany obszar rozwoju osobistego mimo braku solidnej wiedzy eksperckiej i doświadczeń w danym obszarze, tworzą rozmaite produkty i usługi na bazie ogólnodostępnych materiałów i z pomocą sztucznej inteligencji. Niewypowiedziana idea sprowadza się tutaj jednak do tego, aby obietnice marketingowe były niezwykle kuszące, ale nie pokrywały się z realiami rozwoju osobistego w danej dziedzinie i finalnie aby produkty lub usługi jakie tworzą marketingowcy nie były w stanie rozwiązań problemów potencjalnych klientów. Chodzi więc o sprzedawanie marzeń i racjonalizowania. Efektem tego jest, ujmę to wulgarnie – sranie do basenu, w którym pływają profesjonaliści z danej branży, profesjonaliści, którzy nie pozwalali sobie (ale zaczęli być do tego przymuszani) na przejaskrawiony marketing i składanie swoim klientom nierealistycznych obietnic.

Pamiętam do dzisiaj jak w obszarze rozwoju osobistego jakim są relacje damsko męskie pojawił się marketingowiec, który wcześniej robił kursy z „tresury psów”. Tak jak nie miał on ani pojęcia o kształtowaniu i modyfikowaniu zachowań zwierząt, tak samo ni miał pojęcia o dynamikach towarzyskich i generalnie o tematyce nawiązywania relacji z kobietami. Miał on jednak umiejętność sprzedawania marzeń i racjonalizowania niepowodzeń. Oczywiście po pewnym czasie wycofał się z obszaru relacji damsko męskich i przeskoczył do innej.

Finalnie z tego co mi wiadomo poszedł on po rozum do głowy, i całkowicie zrezygnował z tworzenia kursów w dziedzinach o jakich nie ma pojęcia i zaczął po prostu uczyć innych marketingu. Słyszałem jednak, że uczy on ludzi tego jak nie znając się na danej branży robić z tej branży tanie kursy i sprzedawać je ludziom, bo i tak tanich kursów nikt nie zwraca.

Z mojej perspektywy takie podejście jest naganne, ale niestety życie pokazało mi, że marketerzy są w stanie oczarowywać ludzi lepiej niż eksperci w swojej branży. Przynajmniej początkowo.

Widziałem wielokrotnie jak marketingowcy oczarowują nieświadomych ludzi, którzy pragną rozwiązać problem w jakimś obszarze życia lub rozwinąć swoje umiejętności ale finalnie do żadnego rozwiązania problemów nie dochodziło i nie dochodziło do mierzalnego progresu. Przyczynę tych niepowodzeń upatruję się w:

  1. Naiwności jaka występuje u niektórych osób, które czują potrzebę zmiany czegoś w swoim życiu oraz ich przekonaniach, które narażają ich na sięganie po rozwiązania, które mają więcej wspólnego z „magicznym myśleniem” niż realnym stąpaniem po ziemi oraz ufaniem ludziom, którzy grają na ich nadziei.
  1. Działaniach marketingowców, którzy wchodzą w rolę ekspertów w dziedzinie, w której ekspertami nie są.
  1. Marketingowców, którzy zachęcają ekspertów z danej dziedzinie do mówienia ludziom tego co oni chcą usłyszeć lub tego co są w stanie zaakceptować. W grę wchodzi też skupianie się na tym co ludziom się wydaje, że jest ich problemem zamiast skupiania się na tym, gdzie naprawdę leży problem i gdzie jest dźwignia, która poprowadzi w stronę rozwiązania i postępu.

Jeśli więc drogi czytelniku chcesz rozwiązać problemy w jakiejś dziedzinie życia, jeśli chcesz doświadczać progresu i pragniesz aby ktoś Ci w tym pomógł, to bądź wyczulony na przekazy, które przesadnie odnoszą się do Twojej nadziei na zmianę, wizję postępu i dają Ci obietnice, które brzmią niezwykle i wprawiają Cię w dobry nastrój, ale są mało realistyczne. Nie poszukuj też magicznych rozwiązań tylko skup się na realnych krokach i na mierzeniu postępu. Staraj się także jak możesz odróżniać specjalistów od marketingu i sprzedaży, którzy podają się za ekspertów w danej dziedzinie, ale żadnymi ekspertami nie są od prawdziwych profesjonalistów w danej dziedzinie.

PODSUMOWANIE

Zbierzmy teraz wszystko do kupy i zróbmy podsumowanie.

Gdy zaczynałem swoją przygodę z rozwojem osobistym, to nie było klarownego zrozumienia czym rozwój osobisty jest i wiele osób zajmujących się rozwojem osobistym sprzedawała swój przepis na szeroko pojęty sukces, szczęście, oświecenie, zbawienie, czy nirwanę.

Rozwój osobisty definiuję jako rozwijanie się w tej sferze życia lub w tym obszarze życia, który jest dla Ciebie ważny i w którym chcesz doświadczać progresu. Liczy się to w czym Ty chcesz się rozwijać, a nie podążanie jakąś jedną pseudo – najważniejszą i najlepszą ścieżką życia.

Przyjęcie względem rozwoju osobistego mentalnej postawy, która opiera się na pewnym paradoksie, pewnej sprzeczności jest dobrym pomysłem. Chodzi o to aby jednocześnie mieć otwarty umysł, zawiesić swoje nawykowe sposoby myślenia i swoje przekonania na czas uczenia się czegoś nowego oraz być sceptycznym, mierzyć postęp i oceniać czy nawet jeśli to czego się obecnie uczysz nie przynosi Ci efektów, przyniesie Ci efekty w dalszej przyszłości. Jeśli uznasz, że to w co zainwestowałeś swoją energię nie przyniesie Ci korzyści, to warto przerwać zaangażowani niż brnąć dalej w temat bazując na zasadzie zaangażowania i konsekwencji.

Ważna jest umiejętność odsiewania ziarna od plew, czyli zdolność do ocenienia od kogo i z jakich materiałów możesz nauczyć się tego czego nauczyć się chcesz.

Dostrzegam różnicę w odsiewaniu ziarna od plew jakie miało miejsce w przeszłości od odsiewania ziarna od plew jakie ma miejsce obecnie w odniesieniu do rozwoju osobistego.

Gdy ja zaczynałem swoją przygodę z rozwojem osobistym, to było mniej marketingowców na rynku. Generalnie rzecz ujmując ludzie zajmujący się daną dziedziną rozwoju dążyli do stawania się większymi ekspertami i dążyli do tego, aby dać ludziom solidne rozwiązania. Nie skupiali się też specjalnie na marketingu. Marketing stanowił jakieś 10 – 15%. Można by nazwać takie podejście – Ekspertyzą ponad marketingiem.

W dzisiejszych czasach bywa tak, że forma jest większa niż treść, bo marketingowcy i sprzedawcy, którzy nie znają się na danej dziedzinie wkraczają w dany obszar rozwoju osobistego i sprzedają ludziom marzenia i racjonalizację. Marketing stanowi tutaj nawet 80%. Takie podejście możemy nazwać – Marketingiem ponad ekspertyzą.

Jeśli chcesz rozwiązać swoje problemy, rozwinąć się w jakimś obszarze i doświadczać progresu, to bądź świadom, że Twoją nadzieja na lepsze jutro może być Twoją słabością, która może być karmiona przez marketingowców i sprzedawców, którzy tworzą kursy i usługi w dziedzinie, o której nie mają pojęcia, ale umieją rozbudzać marzenia i racjonalizowanie. Musisz nauczyć się odróżniać marketingowców i sprzedawców od profesjonalistów w danej dziedzinie rozwoju osobistego i korzystać z rozwiązań jakie dostarczają profesjonaliści, którzy stawiają ekspertyzę ponad marketingiem.

 Pozdrawiam
Konrad (Adventurer)

Artykuły

Poprzedni:

TULIPANY, TULIPANY,
ZWIĘDŁE TULIPANY

ooo

Istnieją cztery główne rodzaje komunikacji, które mogą pojawiać się w relacjach damsko męskich.

TULIPANY, TULIPANY,
ZWIĘDŁE TULIPANY

ooo

Dwa rodzaje komunikacji są warte uwagi i warto je rozwijać. Dwóch pozostałych powinieneś się wystrzegać.

CZYTAJ

Następny:

IDEA STOJĄCA ZA OPCJAMI KURSÓW, JAKIE TWORZĘ

ooo

Różne opcje i warianty kursów mają swój cel.

IDEA STOJĄCA ZA OPCJAMI KURSÓW, JAKIE TWORZĘ

ooo

Wchodzenie w szczegóły niesie wartość.

CZYTAJ